Zareklamuj się na stronie. wystarczy kliknąć.

Obserwatorzy Bloga

środa, 21 września 2011

64

To nie Twoja wina. Skądże. Sama przecież całowałam swoje usta. Sama dotykałam. Tuliłam. Sama spędzałąm wieczory pod gwiazdami. Sama tęskniłam i martwiłam się o siebie.  Ja sama. Nie Ty.



są takie dnie, w które staje się inną osobą. myślę o wszystkim i o niczym. o tym co zrobiłam, albo zrobić powinnam. nie chce mi się z nikim rozmawiać, po prostu analizuje siebie. nie, nie jestem obrażona na nic, ani na nikogo, chociaż na taką wyglądam. usta ułożone w dzióbek, a oczy świecą mi się jakbym miała zaraz zacząć płakać, ale ja po prostu mam takie dni i to wcale nie zależy ode mnie. lubie się wtedy zamknąć w moim pokoju gdzie jest cicho i ciemno. słuchać własnego oddechu, albo nałożyc słuchawki na uszy i wsłuchać się w piosenkę, jakbym słuchała jej pierwszy raz. i tak fajnie na niczym mi wtedy nie zależy.



chciałabym cofnąć czas i przeżyć jeszcze raz te chwilę, w których byłam tak cholernie szczęśliwa. chcę aby wróciły te chwilę z tobą. wszystkie pocałunki, uśmiechy, uściski. nie chcę już przepłakanych dni, nieprzespanych nocy. chcę ciebie. tylko ciebie.



Mówiłeś, że nie jesteś gotowy na związek. Dobra rozumiem, też miałam taki okres że z nikim nie chciałam być. Taka wiesz wielka wolność ! Zrozumiałam ale dlaczego teraz w ogóle się do mnie nie odzywasz ? Udajesz jakbyśmy się nie znali ? Przecież się przyjaźniliśmy, a teraz zabrałeś mi naszą przyjaźń. Zabrałeś mi siebie.
 

On ją kochał, jak nikogo na świecie. Tylko bał się. Czego? Tego co będzie musiał poświęcić. Tego, że pokocha ją tak bardzo, że nie będzie umiał bez niej żyć. Tego, że taki twardziel jak on przecież nie może kochać, bo co by pomyśleli koledzy...



Koniec. Wyleczyłam się. W końcu udało mi się Ciebie pozbyć. Moja podświadomość jest wolna, a ja w końcu zaczynam żyć życiem, nie Nim. Moje serce doszło do siebie, ale to nie znaczy, że jest gotowe ponownie pokochać. O nie, już więcej nie zaryzykuję. Zbyt wiele mnie to kosztowało. Zbyt wiele brutalnych wspomnień, które powodowały bezsenność.



podobało mi się to. a nawet powiem więcej, stało się to moim własnym , pieprzonym uzależnieniem, dzięki któremu wstawałam każdego dnia i zmuszałam tyłek do pójścia pod prysznic. to właśnie te kilka minut , sprawiało że byłam najszczęśliwszą osobą pod słońcem. to właśnie te kilka zdań , które stały się moją motywacją. ale nadszedł taki dzień kiedy stanęłam. zatrzymałam się wśród zgiełku na ulicy i spoglądając w niebo , doszło do mnie że ja tak naprawdę nie wiem na czym stoję. że to przecież tak naprawdę niczego nie sugeruję. nie wiem czego oczekuję od Niego , od siebie samej. jednak, podjęłam decyzję. nie wiem czy jest ona dobra czy nie, po prostu muszę się z tym pogodzić. muszę wmawiać sobie że tak jest lepiej, a przeszłość postarać się wymazać niczym złe zdanie w pamiętniku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz