To
nie Twoja wina. Skądże. Sama przecież całowałam swoje usta. Sama
dotykałam. Tuliłam. Sama spędzałąm wieczory pod gwiazdami. Sama
tęskniłam i martwiłam się o siebie. Ja sama. Nie Ty.
są
takie dnie, w które staje się inną osobą. myślę o wszystkim i o niczym.
o tym co zrobiłam, albo zrobić powinnam. nie chce mi się z nikim
rozmawiać, po prostu analizuje siebie. nie, nie jestem obrażona na nic,
ani na nikogo, chociaż na taką wyglądam. usta ułożone w dzióbek, a oczy
świecą mi się jakbym miała zaraz zacząć płakać, ale ja po prostu mam
takie dni i to wcale nie zależy ode mnie. lubie się wtedy zamknąć w moim
pokoju gdzie jest cicho i ciemno. słuchać własnego oddechu, albo
nałożyc słuchawki na uszy i wsłuchać się w piosenkę, jakbym słuchała jej
pierwszy raz. i tak fajnie na niczym mi wtedy nie zależy.
chciałabym
cofnąć czas i przeżyć jeszcze raz te chwilę, w których byłam tak
cholernie szczęśliwa. chcę aby wróciły te chwilę z tobą. wszystkie
pocałunki, uśmiechy, uściski. nie chcę już przepłakanych dni,
nieprzespanych nocy. chcę ciebie. tylko ciebie.
Mówiłeś,
że nie jesteś gotowy na związek. Dobra rozumiem, też miałam taki okres
że z nikim nie chciałam być. Taka wiesz wielka wolność ! Zrozumiałam ale
dlaczego teraz w ogóle się do mnie nie odzywasz ? Udajesz jakbyśmy się
nie znali ? Przecież się przyjaźniliśmy, a teraz zabrałeś mi naszą
przyjaźń. Zabrałeś mi siebie.
On
ją kochał, jak nikogo na świecie. Tylko bał się. Czego? Tego co będzie
musiał poświęcić. Tego, że pokocha ją tak bardzo, że nie będzie umiał
bez niej żyć. Tego, że taki twardziel jak on przecież nie może kochać,
bo co by pomyśleli koledzy...
Koniec.
Wyleczyłam się. W końcu udało mi się Ciebie pozbyć. Moja podświadomość
jest wolna, a ja w końcu zaczynam żyć życiem, nie Nim. Moje serce doszło
do siebie, ale to nie znaczy, że jest gotowe ponownie pokochać. O nie,
już więcej nie zaryzykuję. Zbyt wiele mnie to kosztowało. Zbyt wiele
brutalnych wspomnień, które powodowały bezsenność.
podobało
mi się to. a nawet powiem więcej, stało się to moim własnym ,
pieprzonym uzależnieniem, dzięki któremu wstawałam każdego dnia i
zmuszałam tyłek do pójścia pod prysznic. to właśnie te kilka minut ,
sprawiało że byłam najszczęśliwszą osobą pod słońcem. to właśnie te
kilka zdań , które stały się moją motywacją. ale nadszedł taki dzień
kiedy stanęłam. zatrzymałam się wśród zgiełku na ulicy i spoglądając w
niebo , doszło do mnie że ja tak naprawdę nie wiem na czym stoję. że to
przecież tak naprawdę niczego nie sugeruję. nie wiem czego oczekuję od
Niego , od siebie samej. jednak, podjęłam decyzję. nie wiem czy jest ona
dobra czy nie, po prostu muszę się z tym pogodzić. muszę wmawiać sobie
że tak jest lepiej, a przeszłość postarać się wymazać niczym złe zdanie w
pamiętniku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz