wszystko
było dobrze. widziałam, że ci zależy. starałeś się, abyśmy mogli
normalnie porozmawiać. aby z czasem było coraz lepiej. witałeś,
żegnałeś, pytałeś o cokolwiek. byłam pewna, że nasza przyjaźń już nie
jest zagrożona. ale znowu to samo. bolało. bolało cholernie, kiedy
stałam, czekając na autobus, sama, na korytarzu. nagle wyszedłeś, a
zaraz po tobie ona. powiedziała: powiedz, że mnie kochasz. tylko raz. a
ty? powiedziałeś. powiedziałeś jej te dwa cholerne słowa, które ja
zawsze chciałam usłyszeć od ciebie, tak szczerze. ścisnęło mi gardło,
wszystkie wspomnienia wróciły. sto tysięcy kolejnych nieprzespanych
nocy, przemyśleń. nie da się zapomnieć. za nic w świecie nie da się
kurwa zapomnieć.
jej pytanie 'nadal go kochasz?' i moja odpowiedź 'oczywiście, że nie' jest sprzeczne z tym, że gdy tylko go widzę, od razu mocniej bije mi serce.
siedziałam z przyjacielem pod jakimś budynkiem czekając na resztę ekipy, kiedy w końcu przyszli ruszyliśmy przed siebie. - chodź tu , pójdziemy za rękę. - syknął pijany kumpel łapiąc mnie za rękę. - daj spokój, nie chcę problemów. wiesz że Mateusz tu jest. - rzuciłam próbując wyrwać rękę z uścisku. - to co? - zapytał śmiejąc się. - jesteś najebany, ogarnij się. teraz gdy w końcu go mam nie chcę go stracić przez twój ochlany łeb. - zadarłam się. wtedy zobaczyłam mojego chłopaka który gwałtownym ruchem ruszył w naszą stronę. - co się tu dzieje? - zapytał wyrywając jego dłoń z mojej. ruszyłam szybkim tempem do przodu. - mam ci przyjebać? przez to picie ci się mózg kurwa wypalił. już zapomniałeś że masz laskę? - darł się do niego za moimi plecami. wtedy tamten uderzył go z całej siły w twarz. - ja przyjaciół nie bije. - syknął i obejmując mnie za ramię milczał przez całą drogę.
chciałabym uciec z tego domu , spróbować czegoś nowego , odpocząć od tych twarzy które widzę codziennie . od mamy która wiecznie rozmawia z kotami , taty który przesiaduje wieczorami w piwnicy grając na perkusji , psa który wynosi mi buty na drogę i ciotek które codziennie z rana przyprowadzają mi małe kuzynki do pilnowania , biegania za nimi po całym ogrodzie i wciskania im na siłę jedzenia do ust , przyjaciół którzy budzą mnie skacząc po moim łóżku i wyjadają mi zapas 3bitów , babci która przychodzi do nas w każdą niedzielę z dziadziem i wciskają mi na siłę pieniądze których nienawidzę brać , wujków którzy zabierają mnie na siłę na basen i wrzucają do wody podtapiając , pytań od każdego członka rodziny czy mam chłopaka i sąsiadki która ciągle się drze że słucham za głośno muzyki . wymieniłam wszystkich oprócz jego , chciałabym wziąć go za rękę i uciec z nim jak najdalej , wiem , że jakby to przeczytał wpadł by do mnie i zrobił dokładnie to co napisałam .
koniec miłości , koniec związków i zakochiwać . nie będę cierpieć przez marnych frajerów .
tego wieczoru byłam wykończona , miałam wszystkiego dosyć , jedynie czego chciałam to zapaść się pod ziemię . leżałam na łóżku głośno szlochając , ciągle ktoś przysyłał nowe wiadomości na gg , telefon bez przerwy wibrował a przyjaciel stał pod drzwiami i nie było mowy o tym , żeby go wpuścić . miałam dość , dość tych wszystkich ludzi , życia i cierpienia . ból stał się zbyt znajomy a łzy ciekły po policzkach mimowolnie .
podniósł wzrok znad zeszytu posyłając mi uśmiech. zamierzyłam się i delikatnie szturchnęłam Go nogą w piszczel. - przestań. - syknęłam robiąc żałosną minę. zaczął się śmiać, a zirytowana naszym zachowaniem nauczycielka w końcu zapytała czy może chcemy wyjść na chwilę i załatwić sprawy niezwiązane z lekcją. - nie trzeba. - odpowiedziałam Jej automatycznie zaciskając mocniej palce na długopisie. - trzeba, chodź. - złapał mnie za rękę i wyciągnął szybko z klasy dziękując chemiczce i zapewniając, że za minutkę jesteśmy. zamykając drzwi objął mnie w pasie i pocałował szybko. - kocham Cię, jak jebnięty kretyn jakiś, widzisz? - zagadnął. i był tylko On, miękkie kolana, zapach środku do mycia podłogi w powietrzu i długopis który wciąż zaciskałam w dłoni. - już, proszę pani. sama chemia. - stwierdził przepuszczając mnie chwilę potem w drzwiach, z szerokim uśmiechem na widok moich roztrzepanych włosów.
a on? zmienił mnie, przy nim stałam się zupełnie inną osobą. jedno jego słowo a ja potrafię zgasić papierosa, jedno jego spojrzenie a ja wiedząc o co chodzi odstawiam piwo na bok, dzięki niemu zrezygnowałam z nałogów i wiele rzeczy jakie do tej pory robiłam stały się dla mnie bez sensu. nie mam mu za złe że mnie ogranicza skoro widzę w jego oczach , że chce dla mnie jak najlepiej. przy nim cieszę się nawet z najmniejszych rzeczy, każdy jego gest w moją stronę wywołuje ogromny uśmiech na twarzy. uwielbiam jak za każdym razem gdy stawia na swoim całuje mnie w czoło, wiem że gdy to robi radość przeszywa go od środka .
kontynuowałam czytanie książki , gdy do pokoju weszła mama z codziennym tekstem ' ubierz się, pójdziesz do sklepu ' . oczywiście musiałam ogarnąć się z pidżamy , zaczesać włosy i zejść na dół. dostałam jakąś listę, po czym żółwim krokiem szłam wzdłuż ciągnących się ulic. kiedy już prawie byłam na miejscu wyciągnęłam karteczkę, aby przeczytać co mam kupić. lektura mamy tak mnie wciągnęła, że nie zauważyłam ludzi na chodniku. niespodziewanie wpadłam na kogoś. podniosłam wysoko głowę i ujrzałam Jego postać. w jednej ręce trzymał piwo, w drugiej fajkę.
Bo ona bez Ciebie umierała. Dzień po dniu jej życie coraz to bardziej nie miało sensu. Zrobiłeś jej tyle złego że powinna Cie nienawidzić z całego serca, powinieneś być dla niej nikim. Jednak tak nie było. Wyzywała Cie od sku_wysynów, ale jak byś do niej podszedł i chciał się przytulić, rzuciła by Ci się na szyje. Nie chce o Tobie myśleć ani więcej o Tobie śnić. Jedyne czego pragnie to abyś przestał być częścią jej życia
jej drobne ciało upadło na chłodną uliczkę starego miasta. czuła przerażający ból i strach. zdarta skóra na plecach. rozcięte wargi i ostro spoliczkowana blada twarz. ból brzucha, który i tak był słabszy od tego w sercu. jej staranny makijaż zaczął spływać wraz z pojawiającymi się łzami, które spływały razem z maleńkimi kropelkami krwi na jej błękitną sukienkę. bała się. przez zapłakane oczy widziała jego. stał zaledwie krok od niej. jego klatka piersiowa unosiła się szybko i nerwowo. dłonie miał ściśnięte w pięści, na których było widać żyły. przeszywał jej każdy centymetr ciała. uspokoił się już. zrozumiał co zrobił. pochylił się nad nią. zamknęła oczy ze strachu i zagryzła już i tak krwawiącą wargę. - przepraszam.. - wyszeptał, a jego łza, która wypłynęła z jego czarnych tęczówek wylądowała prosto na jej lewej piersi. - przepraszam.. - powtórzył i uciekł w ciemną uliczkę pozostawiając ją suce o imieniu - śmierć.
-on
jest seksowny .-tak wiem . -masz szczęście.-tak wiem. -podoba się wielu
dziewczynom-tak wiem .- cudownie się uśmiecha. - tak wiem. - ma
genialne oczy. - tak wiem. - niesamowicie całuje. - tak w.. skąd wiesz
!?
Masz chłopaka? Nie szukam. Nie chcę. Nie potrzebuję. Pewnie w tym momencie nasuwa ci się pytanie 'dlaczego?'. Ponieważ nie preferuje miłości na sile. Dziwne jest dla mnie posiadanie chłopaka tylko dlatego żeby był. W miłości nie uwzględniam kompromisów. W spólnym byciu razem owszem. Czemu taka jestem? Dojrzałam.
Jest taki dzień, że wstajesz rano i nic Ci się nie chce. Wszyscy Cię wkurzają , nic Ci nie wychodzi i każdy się czepia właśnie Ciebie. Myślisz ' fatum ' Ale gdybyś się głębiej zastanowiła dojdziesz do wniosku , że to
Masz chłopaka? Nie szukam. Nie chcę. Nie potrzebuję. Pewnie w tym momencie nasuwa ci się pytanie 'dlaczego?'. Ponieważ nie preferuje miłości na sile. Dziwne jest dla mnie posiadanie chłopaka tylko dlatego żeby był. W miłości nie uwzględniam kompromisów. W spólnym byciu razem owszem. Czemu taka jestem? Dojrzałam.
Jest taki dzień, że wstajesz rano i nic Ci się nie chce. Wszyscy Cię wkurzają , nic Ci nie wychodzi i każdy się czepia właśnie Ciebie. Myślisz ' fatum ' Ale gdybyś się głębiej zastanowiła dojdziesz do wniosku , że to
Żadna
noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać
choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby
nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest.
Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną
nawet w zimie.
Ubrała ulubione szpilki, krótkie spodenki i bokserkę. Ciemne włosy opadały na jej opalone ramiona. Weszła na salę. Poczuła męskie spojrzenia, które lustrowały ją z góry do dołu. 'I dobrze, niech patrzą.' Myślała, idąc do przyjaciółek. Wypiły kilka kieliszków. Parkiet płonął żywym ogniem, gdy zaczęła tańczyć. Pewien chłopak nie odstępował jej na krok, wiedziała, że ten najważniejszy patrzy i cieszyła się jego towarzystwem. Jednak, gdy odwróciła się, żeby porozmawiać zobaczyła przed sobą swoje bóstwo. 'Co to za frajer?' Warknął. 'Co to za pytanie?' Zapytała sucho. Minęła go, ale złapał ją za ramię i przyciągnął blisko. Zaśmiała mu się w szyję. 'Zazdrosny?' Mruknęła kusząco. 'Jak cholera.' Powiedział w jej włosy. 'Masz pecha, kocie.' Szepnęła i przygryzła wargę. Po chwili mógł jedynie podziwiać jej ciało wtulone w innego faceta. 'Ty skurwysynie, spowodowałeś, że dotykając tego, który ze mną tańczy, mam ochotę rozpłakać się, jak małe dziecko.' Pomyślała setny już raz.
Ubrała ulubione szpilki, krótkie spodenki i bokserkę. Ciemne włosy opadały na jej opalone ramiona. Weszła na salę. Poczuła męskie spojrzenia, które lustrowały ją z góry do dołu. 'I dobrze, niech patrzą.' Myślała, idąc do przyjaciółek. Wypiły kilka kieliszków. Parkiet płonął żywym ogniem, gdy zaczęła tańczyć. Pewien chłopak nie odstępował jej na krok, wiedziała, że ten najważniejszy patrzy i cieszyła się jego towarzystwem. Jednak, gdy odwróciła się, żeby porozmawiać zobaczyła przed sobą swoje bóstwo. 'Co to za frajer?' Warknął. 'Co to za pytanie?' Zapytała sucho. Minęła go, ale złapał ją za ramię i przyciągnął blisko. Zaśmiała mu się w szyję. 'Zazdrosny?' Mruknęła kusząco. 'Jak cholera.' Powiedział w jej włosy. 'Masz pecha, kocie.' Szepnęła i przygryzła wargę. Po chwili mógł jedynie podziwiać jej ciało wtulone w innego faceta. 'Ty skurwysynie, spowodowałeś, że dotykając tego, który ze mną tańczy, mam ochotę rozpłakać się, jak małe dziecko.' Pomyślała setny już raz.
Drętwo
leżała na ulicy z coraz płytszym oddechem. Było za ciemno, aby
ktokolwiek mógł ją zauważyć. Za późno, aby ktokolwiek tamtędy
przechodził. Ostatkami sił przyłożyła swoją dłoń do ucha. Nasłuchując
swojego ustającego tętna, zagryzała wargi z przeszywającego ją bólu.
Boso, z rozmazanym makijażem i splątanymi włosami, leżała na chodniku w
kałuży krwi. Deszcz zaczął padać jak opętany, straciła przytomność.
Następnego dnia tuż o świcie znaleziono jej ciało. Obok niej leżał
pistolet umazany krwią. W jednej z dłoni trzymała kartkę papieru.
Przechodzień przystanął i podniósł świstek ówcześnie dzwoniąc na
policje. Było na nim napisane, małymi niezgrabnymi literkami: 'sprawca -
miłość.'
tęsknię za wszystkimi drobnostkami, chociaż myślałam, że nigdy nie będą dla mnie wszystkim.
niszczysz mnie. niszczysz wszystko co mam w sobie. serce rozrywasz na kawałki, tak bezczelnie bez opamiętania. psujesz to wszystko co tyle budowałam. przewracasz mój świat do góry nogami. nie mogę opisać uczucia między nami.
ja wiem, że zawsze coś popsuje. wiesz też, że nie mam szans by to naprawić. szanse może i są, ale ja nie chce tego odbudować. nie chcę przeżywać tego od nowa. bo i tak wiem jak to się skończy.
tęsknię za wszystkimi drobnostkami, chociaż myślałam, że nigdy nie będą dla mnie wszystkim.
niszczysz mnie. niszczysz wszystko co mam w sobie. serce rozrywasz na kawałki, tak bezczelnie bez opamiętania. psujesz to wszystko co tyle budowałam. przewracasz mój świat do góry nogami. nie mogę opisać uczucia między nami.
ja wiem, że zawsze coś popsuje. wiesz też, że nie mam szans by to naprawić. szanse może i są, ale ja nie chce tego odbudować. nie chcę przeżywać tego od nowa. bo i tak wiem jak to się skończy.
Nie
rozumiem tego, że zachowujesz się jak rozpieszczone dziecko, gdy tylko
coś pójdzie nie po Twojej myśli obrażasz się od tak, bez żadnych
podstaw. I co może jeszcze mam za Tobą latać i pytać co się stało ? Może
kilka lat temu jeszcze by tak było. Ale teraz już nie, no wybacz.
powiedz
mi, na czym to wszystko polega? na olewaniu siebie i czekaniu na to,
kto pierwszy się odezwie? na kilku smsach i paru spotkaniach? na samych
słowach? nie masz czasu? ciągle jesteś gdzieś, dla kogoś. ale nie dla
mnie. zrezygnuj z czegoś. nawet jeśli tym czymś miałabym być ja. nie
chcę kolejnej fikcji. to czyny świadczą o nas, kocie. więc zastanów się
czym jest dla ciebie, ten pożal się Boże, związek. decyduj.
.Mogę
byc pierwszą...albo ostatnią...ale nigdy jedną z wielu...Nie Jestem
Kolejną Pustą Plastikową Lalą,Nie Zrzucę Ciuszków Gdy Zaproponujesz Mi
Zielony Banknot...
Żyję.
Mam swój kawałek świata jak Ty. Tu gdzie przeplata się uśmiech, smutek,
wiara i łzy. Tu gdzie staram się być nikim więcej niż jestem. Pozy dla
pozorów zaliczam do przestępstw I niekoniecznie jaram się tym, co
podsuwa mi wzrok.'
podobno się izoluję od innych. ale jaki jest sens w rozmawianiu o tym który facet ma ładniejszy tyłek i który makijaż pasuje mi do oczu...? a nawet jeśli usiądę teraz z chłopakami, to zaraz będą mnie ciągnąć za słuchawki, i zaglądać w dekolt, łaskotać i i rzucać głupie teksty...? sorx, ale chyba wolę posiedzieć i posłuchać muzyki.
podobno się izoluję od innych. ale jaki jest sens w rozmawianiu o tym który facet ma ładniejszy tyłek i który makijaż pasuje mi do oczu...? a nawet jeśli usiądę teraz z chłopakami, to zaraz będą mnie ciągnąć za słuchawki, i zaglądać w dekolt, łaskotać i i rzucać głupie teksty...? sorx, ale chyba wolę posiedzieć i posłuchać muzyki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz